
5 września ziemię pokryły liście o barwie niegdyś szlachetnej, teraz już tylko przypominającej zżółknięte zapiski, przerwane przekazy zapomnianej wiary. Leaves (“liście”) i believe (“wiara”)… Wielokrotnie zastanawiałem się nad tym, dlaczego te słowa są tak do siebie podobne i to nie tylko w języku angielskim, lecz również w niemieckim (Laub und Glaube) i francuskim (foi et feuillage). Czyż wiara równie szybko umiera, jak liście szeleszczące pod mymi stopami?… Przechadzam się pośród ciepłych barw jesieni udzielających schronienia złotu i śmierci, plonom i końcowi. Subtelny smutek w powietrzu. Dawno temu zakochałem się w jesieni, która przypomina mi o rodzimej pogańskiej ziemi, przemijaniu i celebracjach śmierci w imperium Pieśni Nibelungów. Jako żywo, przed swymi oczami widzę danse macabre liści.
Byłem wtedy na Halbergu, wzgórzu nieopodal Saarbrucken. Na samym szczycie górowała nade mną stacja nadawcza Saarlandische Rundfunk. Tuż obok niej zobaczyłem czarny znak z intrygującym napisem wykonanym złotymi literami… Nie mogłem uwierzyć własnym oczom: GROTA MITRY. Słowo to działało na mnie jak zaklęcie. Wkrótce pojawiły się inne znaki pokazujące kierunek i wzmagające we mnie napięcie. Spodziewałem się, że droga prowadzi tak naprawdę do chrześcijańskiej kapliczki, tymczasem… Co jeszcze pozostało z czaru dawnego sanktuarium należącego niegdyś do rzymskiej osady Saravum?
Postać Mitry fascynowała mnie od dawna. Bóstwo to, jednoczące w sobie elementy misteriów perskich, greckich i rzymskich, czczono w całym Cesarstwie Rzymskim, od Półwyspu Iberyjskiego po Morze Czarne, od Germanii po Afrykę Północną. Ślady po jego świątyniach znaleziono nawet w Wielkiej Brytanii. Najbardziej przyciągały mnie miejsca, w których wyznawcy Mitry odprawiali swe misteria. Ciekawiły mnie one znacznie bardziej niż obiekty kultu, białe jak kreda w świetle muzealnych jupiterów, wyrwane z rodzimego środowiska. Atmosfera śródziemnomorskich świątyń, mrocznych sal ducha przemawiała o wiele bardziej do mego serca. Uwielbiałem zajmować się tropieniem śladów i nie mogłem zrozumieć, dlaczego tylko nieliczni spośród autorów piszących o Mitrze zajmowali się poszukiwaniem pozostałości po dawnych świątyniach.. Nie było przy tym prawie nikogo, kto by opisał swoje wrażenia z wizyty w takiej świątyni, kogo interesowałyby te groty. Większość autorów traktowała kulturę Mitry jako zamknięty rozdział w dziejach. Ale z własnego doświadczenia wiedziałem, że wiara nigdy nie zanika. I wszystkie filozofie ducha, wszystkie przedchrześcijańskie kosmologie wciąż żyją w podziemiach Zachodu, często wiele pokładów pod ziemią, lecz czasem tuż pod nią, przykryte cienką warstwą wielu stuleci. Moje poszukiwania zazwyczaj na początku były bardzo owocne, choć z czasem piętrzyły się trudności, gdyż zamiast dawać odpowiedzi dostarczały kolejnych pytań. Co krok pojawiały się nowe supły gordyjskie, które należało rozwiązać, by natknąć się na następną zagadkę… Uwielbiałem je i przeklinałem.
Przede mną, po lewej stronie ścieżki lśniła czerwona jak cynober skała. Światło popołudniowego słońca przebijające się przez drzewa po zachodniej stronie Halbergu tylko wzmacniało fluorescencyjną moc czerwonego piaskowca. W samej skale ujrzałem kilka nisz. Były puste. Pomyślałem, że pochodzą z czasów chrześcijańskich. Kiedyś znajdowały się w nich pewnie posągi świętych. Mniej więcej w połowie drogi między dwiema niszami skała odsłoniła swe wnętrze i nagle znalazłem się przed grotą. Widok zapierał dech w piersiach. W środku znajdował się głaz czerwienią lśniący niczym ogień, czerwony niczym krew z serca. Właśnie w tym miejscu dawny świat pogański błyszczał namiętną, gwałtowną barwą cynobru. Unieśmiertelniony ogień, zastygła krew. Komora serca. Jakaż scena dla celebracji kultu… Stałem jak zaczarowany. To miejsce musiało wywierać to samo wrażenie na wyznawcach Mitry. Czerwień głazu działała niemal oszałamiająco. To właśnie tutaj dawna wiara otwierała sobie żyły. Tutaj płynęła święta krew misteriów. Podszedłem powoli. Ogrodzenie otaczało sanktuarium półkolem. Byłem pewien, że musiało upłynąć sporo miesięcy zanim wykuto je ze skały. W tej czerwonokrwistej krypcie, którą późniejsi mieszkańcy nazwali świątynią pogan, odprawiano obrzędy. Działy się one w tej macierzystej skale, w Petra Genetrix, która zrodziła Mitrę, nie będącej ani jego matką ani ojcem. Wyznawcy Mitry wstępowali do niej po inicjację, a wychodząc z groty, która symbolizowała cały świat, mieli już wyższą rangę w hierarchii mitraizmu. Zapadło mi w myśli łacińskie słowo Cruor. Rozmyślałem o zdaniu, które odkryto na ścianie mitreum: Et nos servasti eternali sanguino fuso (“I nas zbawiłeś przelewając wieczną krew”).
“To tutaj przemawia samo życie, a odwieczna
ziemia z czerwonej krwi wyczarowuje wielobarwne obrazy”
Ernst Junger
Po obu stronach groty znajdowało się kilka kolumn z jasnoczerwonego kamienia. Imitacje. Prawdziwe kolumny były czworokątne, miały reliefy z ludzkimi postaciami i rozmaitymi symbolami, których już nie ma. W samym środku groty znajdował się obraz przedstawiający ofiarę z byka. Również podróbka. Prawdziwe dzieło sztuki padło łupem złowieszczej magii kościoła chrześcijan. Mitreum zniszczono pod koniec IV wieku, z oryginalnego reliefu zachował się tylko jeden drobny kawałek, przedstawiający płeć byka, którą gryzie skorpion. Po obu stronach obrazu znajdowały się dwie małe sale wykute w ścianie, które być może służyły za tajemne kaplice, czy też schowki. Podczas wykopalisk archeolodzy odkryli pokaźnych rozmiarów sadzawkę i głęboką czeluść przed jaskinią. Podobnie jak w kulcie Kybele, pełniła ona funkcję czeluści krwi, fossa sanguinis, w której obmywano wyznawców krwią zarzynanego byka. Niektóre zapiski powiadają także o czeluści wypełnionej wodą w sanktuariach Mitry, do której wrzucano neofitów z zasłoniętymi oczami i związanymi członkami. Ten chrzest wojenny kończył się dopiero wtedy, gdy osoba wtajemniczana w misteria rozcinała swe więzy mieczem. Archeolodzy znaleźli też kawałki cegieł i łupków, fragmenty tac, dzbanów i drobnych lamp oliwnych.
Niektóre fragmenty obrazu przedstawiającego ofiarę z byka pokolorowano kredkami- wąż był zielony, skorpion żółty, pies brązowy… Ciekaw byłem, kto to uczynił, gdyż te same zwierzęta posiadały identyczne kolory na rekonstrukcji dzieła kultowego z Carrawburghu w Wielkiej Brytanii. Resztki kolorów odkryto na niektórych reliefach kultowych i posągach – barwy miały bardzo istotne znaczenie w misteriach Mitry. Na reliefach byka malowano zawsze na biało, Mitra i jego towarzysze, niosący żagwie Cautes i Cautopates, nosili zielone bądź niebieskie ubrania oraz czerwony płaszcz, tło zaś zazwyczaj było granatowe. W całym Cesarstwie Rzymskim nie tylko dzieła kultowe, lecz i ich kolorystyka były podporządkowane konkretnemu schematowi. Sanktuaria stanowiły wielobarwne, niemal psychodeliczne ramy dla rozgrywania sakralnych psychodram, w których główną rolę odgrywały efekty świetlne, muzyka, maski i przebrania. Mitrea były Gesamtkunstwerke, Gesamtkultwerke, arcydziełami sztuki pogańskiej. W Lentii nad Dunajem, czyli w dzisiejszym Linzu, podłoga sanktuarium promieniowała czerwienią. W wielu świątyniach odkryto na ścianach tak imponujące freski jak te z pompejskiej Villa Dei Misteri. W mitreum znajdującym się pod kościołem Santa Prisca w Rzymie, którego niestety nie mogłem odwiedzić wiosną 1994 roku ze względu na odbywający się w tym czasie remont, nisza Cautesa pomalowana była na pomarańczowo, zaś nisza dla Cautopatesa na czarno-niebiesko. Drugie mitreum w Carnuntum, nieopodal Wiednia, było granatowe: sklepienie przedstawiało gwiaździste niebo. W sanktuarium Santa Maria Capua Vetere na północy Neapolu sufit pomalowany był w drobne czerwone i niebieskie gwiazdy, kawałki szkła iskrzyły się w świetle lamp oliwnych i żagwi.
“Ostatnim wybijającym się mistykiem w religii Mitry był cesarz Julian, którego wysiłki zmierzające do wzmocnienia religii pogańskiej przeciw chrześcijaństwu zapewniły mu w dziejach przydomek Apostaty, czyli niewiernego. Powiada się, że podczas inicjacji Julian słyszał dziwne dźwięki, czuł przykre zapachy, widział płomienie, duchy i inne zjawy. Prawdopodobnie, jest to mocno przesadzony opis, jako że dostarczyli go chrześcijańscy fanatycy, lecz można podejrzewać, że to właśnie przy użyciu tych właśnie efektów wytwarzano w świątyniach odpowiednią atmosferę. W mitreum z Wiesbaden na tyłach niszy z obrazem kultowym odkryto małą komorę, do której można było dostać się tylko od zewnątrz. Prawdopodobnie to właśnie z tej komory kapłan, niewidziany przez wiernych, mógł wytwarzać zjawiska, które z braku widzialnego źródła uchodziły za metafizyczne” (Helmut Schopps, Das Mithraeum)
Oślepiająca czerwień przypominała mi zdjęcia ze skalnego miasta Petra w Jordanii. Kiedy więc tak porównywałem obrazy z groty Mitry ze zdjęciami z Petry ku swemu zdumieniu rzeczywiście postrzegłem, że atmosfera obu miejsc jest bardzo podobna. Czyżby istniał między nimi jakiś związek? Petra była stolicą rzymskiej prowincji Arabii – czyżby istniało tam też mitreum? Nie znalazłem o tym wzmianki w żadnej z przeczytanych przeze mnie książek o mitraizmie. A jednak był jakiś związek. Nieopodal Petry znajduje się miejsce, w którym Mojżesz miał ponoć wydobyć wodę ze skały i obdarzyć nią spragniony lud. Bardzo podobna scena występuje w mitologii Mitry – cud wody. Na wielu dziełach kultowych Mitra strzela z łuku do skały, z której wytryskuje woda. Na niektórych przedstawieniach Mitra strzela też do chmur, by sprowadzić deszcz – przypomina to nieco mannę z nieba na pustyni egipskiej… Niewątpliwie, istniał pewien tajemniczy związek między Mitrą a Mojżeszem, chociaż trudno powiedzieć, który z tych mitów był pierwowzorem dla drugiego. Być może, Żydzi, znajdujący się w VI wieku p.n.e. w niewoli babilońskiej, mieli kontakt z mitologią perską.
Pozostałem w sanktuarium aż do zmierzchu. Powoli kamień pociemniał, czerwień się rozproszyła, a cienie wzmocniły. Lampa krwi schowała się do wnętrza, za obrazami z kamienia. Skała sczerniała. Przestałem widzieć słońce.
II
Umieraj i stawaj się. W tym powiedzeniu Johanna Wolfganga von Goethego streszcza się samo sedno wszelkich dawnych misteriów. Można je znaleźć na reliefach kultowych religii Mitry, w symbolice ofiary z byka. Odnosi się do śmierci, która jest wyłącznie pozorną śmiercią, przemianą, punktem zwrotnym, lecz nigdy nie jest prawdziwym końcem. Odnosi się także do hierarchii duchowych, ucieleśnianych w siedmiu stopniach inicjacyjnych mitraizmu, siedmiu poziomach: kruka, wtajemniczonego, żołnierza, lwa, Persa, posłańca słońca i ojca. Wyznawcy Mitry musieli wstępować na każdy z tych stopni, przeżywając w ten sposób symboliczną śmierć i zmartwychwstanie.
Ofiara z byka stanowi samo sedno symboliki krwi w mitraizmie. Na cudownym reliefie w Rzymie, znajdującym się obecnie w londyńskim British Museum, z rany byka nie wypływa krew, tylko wyrastają z niej uszy: życie powstaje ze śmierci, śmierć jest wiosną życia, wcieleniem. Ofiara z byka jest aktem kreacji, który przynosi obfite plony. Nigdzie indziej unisono śmierci i narodzin, destrukcji i tworzenia, rozpadu i rozwoju nie jest bardziej wyraźne niźli w zmartwychwstańczej symbolice mitraistycznej ofiary byka, która jednoczy ze sobą pewne na pozór sprzeczne aspekty boga Mitry – cechy marsowe i demetryjskie, słoneczne i ziemskie. Poza tym zmartwychwstańczym znaczeniem zabicie byka jest również symbolem zwycięstwa ducha nad materią.
“W ten oto sposób byk posiada podwójną symbolikę – śmierci i życia. Jako symbol płodności i światłości byk jest uosobieniem słońca, które wszystko stwarza. Jako zaś symbol świata podziemnego byk reprezentuje otchłań światła, które zgasło. Byk symbolizuje wstępującą i zstępującą totalność życia, które musi powracać wciąż na nowo do sfery śmierci, by nadal być płodne – życia światłego i mrocznego, które potrzebuje opieki i troski, a którego ciągłość możliwa jest dzięki jego niestałości i zmienności” (Alfons Rosenberg, Michael und der Drache)
Grecki filozof Porfiriusz (232-304), dobrze obeznany z kosmologią Mitry, który napisał piętnaście ksiąg Przeciw chrześcijanom, opisywał symbolikę byka na dwa sposoby: “Mitra ujeżdża byka Afrodyty, ponieważ byk jest twórcą, a Mitra jest panem wszelkiego tworzenia. Byk jest księżycem, a księżyc ma największą moc wtedy, gdy wkracza w znak Byka”. Niektórzy naukowcy interpretowali to spotkanie się Mitry i byka jako zetknięcie się słońca i księżyca, ponieważ na wielu przedstawieniach byk przyjmuje pozycję półksiężyca, a także dlatego że słońce widać nad Mitrą, księżyc zaś nad bykiem.
Klucz do zrozumienia tej tajemniczej ofiary z byka znalazłem w traktacie Michaela P. Speidela pt.: Mithras-Orion. Okazuje się, że w Grece słowa oznaczające pszczołę i byka były niemal identyczne – słowo apis określające pszczołę wymawiano z długim a, słowo apis określające byka wymawiano z krótkim a. Porfiriusz nazywał pszczołami dusze zrodzone z brzucha zmarłego byka. A ponieważ wyznawcy Mitry wierzyli, że mogą zbawić swe dusze od materii na drodze wspinaczki po skali wtajemniczeń, ofiara ta może przedstawiać właśnie tego rodzaju zbawienie:
“Choć nie ma w związku z tym pewności, wydaje się
wielce prawdopodobne, że Mitra, zabijając byka,
inicjował narodziny duszy, szczególnie zaś duszy sprawiedliwych”
(Michael P. Speidel, Mithras-Orion)
Pomysł że pszczoły mogły by się rodzić w szczątkach byka przypomina opowieść o Samsonie z “Księgi Sędziów” w Starym Testamencie, który własnymi rękami zabił lwa. Samson ujrzał w padlinie zwierzęcia rój pszczół i miód, który wyjął i zjadł. Samson to słowo hebrajskie określające człowieka słonecznego. Lew zaś jest jednym z najważniejszych symboli słońca – czy to możliwe, że byk w religii Mitry również przedstawia słońce?
Na wszystkich pomnikach Mitry, gdzie zachowały się jakieś resztki koloru, byk pomalowany jest na biało. Białe były również te byki, które poświęcano Apollu oraz byki na wyspie Heliosa Trynakii w Odysei Homera. Także egipski byk Apis, mający dysk słoneczny między rogami był zwierzęciem solarnym. Czyżby więc Mitra zabijał słońce?
Wielu badaczy, którzy zajmowali się kosmologią Mitry, utożsamiali go ze słońcem. Ten proces solaryzacji, powiązania Mitry z Sol Invictus, miał jednak miejsce tylko w Cesarstwie Rzymskim. W perskiej Aweście wyraźnie jest powiedziane, że Mitra nie jest ani słońcem ani księżycem, chociaż jego postać przypomina Heliosa: Trzyma w ręku bat, cztery białe konie powodzą jego złotym rydwanem. W wielu mitreach znaleziono ołtarze i inskrypcje przedstawiające Mitrę jako Sol Invictus, Deus Invictus; z drugiej zaś strony odkryto teksty opisujące Mitrę i słońce jako dwa różne bóstwa – na ołtarzu z Chiusa di Verona w północnych Włoszech można przeczytać następujące słowa: “D(eo) I(nvicto) M(ithrae) et Soli Socio”: “Słońce towarzyszy Mitrze”. Natomiast w inskrypcji pochodzącej z High Rochester w Wielkiej Brytanii pierwotnie znajdowały się słowa “Invicto Mithrae et Soli Socio”, tyle że z czasem słowo et uległo zatarciu…
“Byk to Słońce, czy też raczej wypada nam powiedzieć, że Taurus jest konstelacją, w której Słońce oddziaływało na ludzkość w czasach rozkwitu Mitraizmu. Stąd też Mitra, podobnie jak Syriusz, był mordercą słońca, bo, jak wyjaśnia Churchward: ?Pierwszym bohaterem niebiańskim nie było słońce, tylko zdobywca słońca i żaru słonecznego?. W porze, gdy słońce przebywało w znaku lwa i żar był nie do zniesienia, pojawiał się Set, jako Psia Gwiazda, czy też Sut Har (Orion). Kiedy więc słońce osiągało swój punkt szczytowy i zaczynało zstępować, tę Psią Gwiazdę, czyli Oriona, wychwalano jako pogromczynię tej przyczyny cierpienia. Lew, ze względu na swoje miejsce w zodiaku, utożsamiany był z nieznośnym letnim upałem… Z zabitego lwa sączył się miód” (Kenneth Grant, The Magical Revival)
Często powtarzającymi się motywami na obrazach kultowych Mitry są sceny z jego życia: jego narodziny ze skały, walka i późniejszy sojusz z bogiem słonecznym, walka z bykiem… Czyżby więc zabicie białego byka było jeszcze jedną metaforą zwycięstwa Mitry nad słońcem? Z magicznego punktu widzenia Mitra walczył ze słońcem, żeby osłabić jego niszczycielską siłę, która zagrażała płodności ziemi podczas upalnych miesięcy. Zawiązywał z nim pakt dla zapewnienia dobrych plonów. Czasami też Mitra nazywany był Panem Roku albo też Panem Czasów. Na większości dzieł kultowych scena ofiary z byka otoczona jest znakami zodiaku ułożonymi w kręgu lub półokręgu. W wielu mitreach znaleziono też ołtarze poświęcone czterem porom roku. Z kolei, wartość liczbowa Mitry wynosi 360 – M 40, I 10, Th 9, R 100, A 1, S 200 (od słowa Mithras). Żeby więc uzyskać liczbę 365, jego imię pisano jako Meithras. 365 to również wartość liczbowa boga gnostyckiego Abraxasa, który symbolizuje też cykl roczny… Między gnozą a mitraizmem występują silne związki. Istnieje na przykład pewien klejnot przedstawiający po jednej stronie Tauroktonosa, czyli ofiarę z byka, po drugiej zaś Abraxasa z głową koguta, tarczą, batem i dwoma wężami jako nogami.
Na temat pozornej jedności Mitry i słońca pisał też Franz Cumont w swojej książce pt.: The Mysteries of Mithra:
“Tę dwoistość interpretacyjną stosuje się
w szczególności odnośnie Słońca, które raz
postrzegane jest jako tożsame z Mitrą,
raz zaś jako od niego różne. W rzeczywistości,
w owych misteriach uczestniczyły dwa bóstwa solarne”
(Franz Cumont, The Mysteries of Mithra)
“Mitra ma się tak do Heliosa jak ojciec do syna.
Mitra jest wielkim bogiem, Helios jego Logosem,
który stworzył świat i pośredniczy między ludźmi a bogiem”
(Hans Leisegang, Die Gnosis)
Bardzo podobny, gnostycki punkt widzenia znajduje swój wyraz z tajemniczym dziele C.G. Junga Septem Sermones ad Mortuos:
“Oto jest bóg, którego nie znasz, ponieważ zapomniała
o nim ludzkość. Nazywamy go jego imieniem Abraxas. A żeby podkreślić
jego boskość nazywamy go Heliosem, czyli słońcem.
Abraxas jest przyczyną, nic mu się nie sprzeciwia. Abraxas stoi ponad słońcem”
(C.G. Jung w: Peter Sloterdijk/T.H. Macho, Weltrevolution der Seele)
W misteriach Mitry siedem planet przypisywano siedmiu poziomom wtajemniczeń. Merkurego krukowi, Wenus wtajemniczonemu, Marsa żołnierzowi, Jowisza lwu, Księżyc Persowi, Słońce Heliodromusowi, Saturna zaś ojcu. W tej hierarchii Saturn stoi nad Słońcem. Saturn jest również bogiem czasu, bogiem żniw. Czyżby to oznaczało, że Mitra jest Saturnem? Również w “Mithras-Lithurgie”, o której Albrecht Dieterich napisał całą książkę, Mitra stoi nad Słońcem. Słońce pojawia się w tym tajemniczym rytuale, który jako jedyny ocalał z misteriów antycznych, wyłącznie jako pośrednik pomiędzy inicjowanym a Mitrą.
Także w średniowiecznej kabale, w której istotną rolę odgrywa wiele koncepcji pochodzących z kosmologii greko-rzymskiej, Saturn plasuje się ponad Słońcem. Tyle że sukcesja siedmiu planet, odnosząca się ściśle do chaldejskiej kolejności w starożytności – Księżyc, Merkury, Wenus, Słońce, Mars, Jowisz, Saturn – nie odpowiada mitraistycznej hierarchii. Czy zatem kontrast ten istniał w samych misteriach, czy tez był błędem, a może zamierzonym zafałszowaniem ze strony wtajemniczonych lub osób z zewnątrz? Na to pytanie nadal nie mamy odpowiedzi. W niektórych świątyniach Mitry znaleziono też posągi Aiona, boga czasu o lwiej głowie, po wielokroć opasanego olbrzymim wężem. Wydaje się, że to właśnie Aion jednoczy w sobie cechy Abraxasa, Mitry i Saturna. Niejasny jest jednak związek między Aionem a Mitrą. Niektórzy badacze posuwają się nawet do takich przypuszczeń, że Aion był prawdziwym bóstwem religii Mitry.
“Abraxas podobnie jak Mitra (Mithras) jest bogiem,
który łączy w sobie moc siedmiu planet,
ponieważ jego imię składa się z siedmiu liter”
(Hans Leisegang, Die Gnosis)
Wielu dawnych historyków, szczególnie kronikarzy chrześcijańskich żartowało sobie z faktu, że misteria tego bóstwa słonecznego celebrowano w mrocznych grotach, naturalnych jaskiniach i sztucznych świątyniach – miejscach odpowiednich bardziej dla kultu boga chtonicznego… A przecież sanktuaria Mitry dlatego znajdowały się w podziemiach, gdyż on sam został poczęty ze skały i złożył ofiarę z byka w jaskini. W starożytności ludzie wierzyli, że niebo wyłożone jest kamieniem, zapewne ze względu na spadające meteory. Dlatego mitrea były alegoriami kosmosu, a ich kamienne sklepienia symbolizowały firmament. Święta słoneczne odbywały się w Cesarstwie Rzymskim dla uczczenia narodzin Słońca i miały miejsce 21 grudnia, w dzień narodzin Mitry. Mitra urodził się w tę najmroczniejszą noc w roku, w znaku Koziorożca, który przynależy do krainy Saturna. Jak widać, Słońce powstaje w imperium Saturna, dzięki czemu odnajdujemy jeszcze jeden sens duchowego umiejscowienia Saturna nad Słońcem.
Wiedeń, przesilenie zimowe 1994
Dedykowane przyjaciołom ze Stiftung fur Mithras-Kultur
Tłumaczenie z “Aorta 18” (Kadmon “Mithras. Die and Become”): Dariusz Misiuna