
XX wiek często przedstawiany jest jako okres rozpadu i deprawacji wszelkich wartości znajdujących się w kanonie etyki uniwersalnej. Mówi się o nim jako o oceanie wad, grzechu i splamienia, w zależności od tradycji, która wysuwa te oskarżenia. I rzeczywiście – holocaust, ogólna nędza krajów trzeciego świata przy jednoczesnej obfitości czerpiących z nich soki krajów Zachodu, kataklizmy ekologiczne sprowokowane przez imperializm technologicznej wszechobecności – wszystko wskazuje na to, że czas, w którym przyszło nam żyć, nie sprzyja kontemplacji spokoju i kryształowej transformacji. Żyjemy w Żelaznym Wieku – Kali Judze, jak “Dzieci” pana Boga wygnane z raju.