“Człowieka należy zaakceptować w całej jego pełni, również jako gówno i jako trupa. Dzięki akceptacji obsceniczności, ekskrementów i śmierci, pozyskuję energię duchową, z której mogę dowolnie korzystać” (Salvador Dali Szalone życie Salvadora Dali).
Niegdyś wszystko było dla ludzi święte, wszystko było uduchowione: zwierzęta, rośliny i kamienie, czas i przestrzeń, narzędzia i bronie. Każda istota i każda zwłoka posiadały znaczenie sakralne. Nawet miasta i zarazy uznawano za święte. Ten światopogląd antyczny, który żywy był jeszcze w średniowieczu, dotyczył również ekskrementów. One też były święte i uduchowione. W Rzymie, Cloaca Maxima była miejscem świętym, poświęconym bogini Venus Cloacina, patronce wychodków, toalet i ścieków.
W starożytnej i średniowiecznej medycynie, ludzkie i zwierzęce odchody uznawano za cudowny lek, choć na przepisach widniały skrywane pod takimi wyrażeniami jak “okcydentalna siarka”, “cybet”. Słynny lekarz i filozof natury, Paracelsus, nazywał je “ludzkim węglem”, Carbon humanum. A jeden z francuskich chemików wyrabiał nawet likier z odchodów i brandy, nazywając go Eau de Mille Fleurs. Narodziła się tym samym szczególna nauka, której nadano nazwę skatologia. Łączyła ona koncepcje magiczne i doświadczenia medyczne z uzdrawiającymi mocami ekskrementów. Pod wspólnym sztandarem stosowanej mitologii występowały magia i medycyna. Ten niezwykły konglomerat idei odnośnie cudownej mocy fekaliów opisał w siedemnastym wieku frankfurcki badacz, Christian Franz Paullini. W 1696 roku ukazał się jego grimuar stosowanej skatologii, pod nazwą “O niezwykłych pożytkach płynących dla zdrowia z farmacji brudu”. Książka ta zawierała niesłychaną ilość wskazówek, jak korzystać z ekskrementów w medycynie. Wnioskując z jej lektury, można by pomyśleć, że fekaliami da się uleczyć wszystko. Ich ozdrowieńcza moc wydawała się niezmierzona…
“Jest to w rzeczy samej cudowne, że materia, która wzbudza nieodparte obrzydzenie swym wyglądem i smrodem, może nie tylko stać się przedmiotem dociekań naukowych, lecz również wyjątkowym skarbem dla zdrowia”. (Samuel Augustus Flemming w: John Gregory Bourke, Das Buch des Unrats)
Ze względu na swe składniki, trudne lub wręcz nie możliwe do uzyskania, niektóre recepty brzmiały zupełnie jak alchemiczne instrukcje. Skatologia ujawniała surrealistyczny, niemal psychodeliczny świat. Wierzono, że nie tylko w zębach, rogach, kłach, kościach, piórach, lecz również w odchodach zwierząt znajdują się szczególne cechy i moce, które można wykorzystać. Odchody bystrookiego jastrzębia miały przywracać wzrok. Wystarczało tylko nacierać nimi róg oka nad ranem. Częściowo sparaliżowanych mężczyzn smarowano odchodami węża, żeby przywrócić im gibkość. Kobiety robiły to samo, chcąc mieć łatwy poród. Ci zaś, którzy pragnęli być zawsze młodzi, smarowali się kałem chłopców i dziewczynek. Mężczyźni obawiający się utraty potencji seksualnej stosowali gówno jeleni, byków i kozłów. Kobiety pragnące mieć dzieci trzymały ze sobą w małych woreczkach odchody królików, ponieważ królik był symbolem płodności. Christian Franz Paullini wspomina pewną tancerkę na linie, która codziennie rano jadła odchody wiewiórek. A to wszystko po to, by rozwinąć swój zmysł równowagi. Z kolei, niedosłyszący lub głusi cenili sobie bardzo fekalia czujnego rysia… W wielu, choć nie we wszystkich, tych przypadkach zachodził bliski magiczny związek pomiędzy symbolicznym znaczeniem zwierzęcia a skutkiem medycznym, który miały wywołać jego odchody.
W czasach antycznych i średniowiecznych, wędrowni handlarze oferowali na targach różnego rodzaju ekskrementy. Rozwinął się czarny rynek, na którym sprzedawano po bajońskich cenach autentyczne i podrabiane fekalia. Zbieracze gówien wędrowali po lasach w poszukiwaniu ekskrementów sów i jastrzębi.. Inni podchodzili do swej pracy z mniejszą powagą i barwili w mrocznych pokojach odchody psów i kur pigmentami, ziołami, przyprawami. Ta chtoniczna medycyna przyciągnęła wielu oszustów, którzy oferowali ekskrementy orłów, słoni, krokodyli, lwów i inne, nie mniej intrygujące skarby.. energiczny handel szybką magią.
Jeszcze w minionym wieku, ekskrementy Dalaj Lamy uznawano w Tybecie za święte. Jak twierdzą niektórzy tybetolodzy, były one reliktami i stosowano je jako amulety. Wieszano je na namiotach lub noszono wokół szyi. Używano je również jako lekarstwa. Te amulety wyglądały jak pigułki. Niektóre z nich były czarne, inne czerwone, niektóre też białe. Amerykański etnolog i skatolog, John Gregory Bourke napisał w swojej książce “Das Buch des Unrats”, że od pewnego podróżnika po Tybecie otrzymał relikwiarz sporządzony ze srebra z czterema pigułkami koloru czerwonawej ochry. Wiosną 1889 roku dał go do zbadania znajomemu lekarzowi, który nie mógł odnaleźć w nim niczego szczególnego. Obyczaj ten zdaje się już należeć do przeszłości.
“Pierdnięcia i ekskrementy są czymś bardzo istotnym. Medycyna i filozofia powinna zwracać na nie większą uwagę. To samo dotyczy metafizyki. Zawsze żałowałem tego, że surrealiści zatykali sobie dziurki od nosa na samą myśl o nich”. (Salvador Dali “Szalone życie Saladora Dali”)
Stosowana skatologia zajmowała się siłami wzbudzającymi odrazę i wstręt. Była to leworęczna ścieżka medycyny, czarna homeopatia. Pragnący wyzdrowieć musieli ukrzyżować imperium niesmaku. A to wymagało siły woli przewyższającej awersję i niechęć… Bez wątpienia, niektóre przypadki wyleczeń musiały się wiązać z katarktycznym oddziaływaniem stosowanych substancji. W ten oto sposób gówno, symbol tego, co najgorsze, najpodlejszej materii, stawało się eliksirem życia.
“Dlatego musisz szukać rzeczy, które są dla ciebie trucizną, aż do skrajności, i uczynić je swoimi poprzez miłość. To, co uznajesz za odrażające winieneś przyswoić sobie na tej ścieżce totalności”. (Aleister Crowley w: Michael D. Eschner “Die geheimen sexualmagischen Unterweisungen des Tieres 666)
Dokładnie tę samą koncepcję odnaleźć można w doktrynach tantrycznych. Istnieje tam, na przykład, ćwiczenie zwane Viparitą, które obejmuje postawienie do góry nogami zmysłów i percepcji tak, aby to, co dotychczas wzbudzało strach i niesmak, przestało stanowić zagrożenie dla psyche:
“Dokładnie bada się i oczyszcza rzeczy wywołujące niesmak. Wyciąga się ich wartości, z których korzysta się do doskonalenia człowieka. W czakra tantrze, praktyka Viparity obejmuje przyjmowanie substancji budzących wstręt, takich jak uryna, ekskrementy, krew menstruacyjna i nasienie. Ćwiczenie Viparity ma na celu zniszczenie wstrętu przy użyciu rzeczy ohydnych, acz pożytecznych, a także poprzez uciekanie się do niekonwencjonalnych działań. () Dzięki tej zmianie perspektywy, kroczy się systematyczną, dokładną, naukową ścieżką, w pełni zrozumienia, że wykorzystując wstręt można zatrzymać i odwrócić proces starzenia się” (Michael D. Eschner, “Die geheimen sexualmagischen Unterweisungen des Tieres 666).